Z miłości do muzyki

Z miłości do muzyki

Szacunek do muzyki to coś, o czym wiele osób niestety zapomina. Szczególnie wtedy, gdy zabierają się za publiczne wygłaszanie opinii np. na blogach.

Tak jak pisałam już daaawno temu, zdaję sobie sprawę, że w Polsce musical, a konkretniej wiedza o nim nie stoi na wysokim poziomie i można trafić na opinie całkiem na serio, że np. musical się śpiewa klasycznie. Nie tłumaczy to jednak tego, że ludzie piszący blogi tak bardzo wręcz chwalą się swoją ignorancją.

Każdy blog z założenia jest ekspercki, a czytelnik z góry zakłada, że autor jest ekspertem w swojej dziedzinie. Więc jeśli czyta wpis, to myśli, że są w nim poprawne informacje. Jeśli czyta recenzje, to sądzi, że autor ocenia wszystko profesjonalnie. To wszystko brzmi ładnie, ale niestety to tylko bajki, bo rzeczywistość jest inna.

Ciężko jest mieć dobre zdanie o blogu, na którym można znaleźć kwiatki typu „Lloyd i Webber”. Mój umysł nie pojmuje tego, jak można być (niby) pasjonatem musicalu i pomyśleć, że jeden z dwóch największych współczesnych kompozytorów to dwie osoby. Po wskazaniu autorowi, że to błąd, poprawił go na… Webber. No i dalej jest to błąd, bo pełne nazwisko to Lloyd Webber.

Rozmawiałam parę razy z osobami, które z musicali kojarzą tylko Memory. Bez problemu jednak wiedziały one, kim jest Andrew Lloyd Webber. Wiedziały też, że jest to jedna osoba.

Nie pojmuję również tego, jak będąc (ponoć) miłośnikiem musicalu, można zamknąć się na inne wykonania. Wiem jednak, że są ludzie, którzy znają 2-3 wykonania i nie mają potrzeby szukania innych. Serio?! Jeśli dany utwór Ci się podoba, to wydobędziesz te różne nagrania spod ziemi. Jeśli jest inaczej to cóż, miłości do musicalu jednak ci brakuje.

Słuchanie i porównywanie różnych nagrań przecież kształci. Słuch muzyczny również. Czasami warto przesłuchać inne wykonania chociażby po to, żeby sprawdzić, czy przypadkiem wersja, którą tak lubimy, nie jest chamskim gwałtem na danym utworze.

Niechęć do bootlegów też jest ciekawa. Przykra prawda jest taka, że w Polsce musical stoi na różnym poziomie, a w dodatku nie ma u nas możliwości zobaczenia wersji replica. W takiej sytuacji pozostaje tylko wycieczka na Broadway albo West End. Niestety to się łączy z kosztami, na które nie wszystkich stać. Na szczęście są bootlegi. I to one właśnie kształcą najbardziej, bo dzięki tym nagraniom ma się dostęp do światowego poziomu. Można zobaczyć, jak to się robi w krajach, gdzie robią to dłużej niż w Polsce. Jest to też okazja do poznania historii musicalu – zobaczenia spektakli czy obsad, których na deskach teatralnych już nie ma.

Ale nie. Bo dla niektórych bootlegi są złe, bo oni uznają tylko chodzenie do teatru. No to sobie chodźcie. Tylko nie mówcie potem, że kochacie musical.

Zdarza się również, że aktorzy śpiewają nieczysto. A gdy ja słyszę coś takiego, to głośno o tym mówię. Oj, jakie było oburzenie. Bo skąd ja to niby wiem, że jest nieczysto? Przecież to ludzie wykształceni, więc są na pewno wspaniali!

Nie, nie są, bo wykształcenie nie daje gwarancji, że ktoś jest dobry.

Jest wiele osób, niektórzy nawet po renomowanych szkołach zagranicznych, które nie są dobrymi śpiewakami czy aktorami. Tak jest i w musicalu, i w operze. Poziom nauczania śpiewu nie zawsze niestety jest wysoki. Jeśli słyszę, że ktoś ma kłopoty z techniką (tak, to słychać, co niektórych pewnie może zaskoczyć), to niestety, ale nie jest to dobry śpiew. Barwa głosu jest co prawda sprawą gustu (chociaż ona też zależy od techniki), ale kwestie techniczne można bez problemu ocenić obiektywnie. Czego niektórzy nie rozumieją.

Tak samo jak nie rozumieją, że argument, że ktoś gra w teatrze, nie znaczy, że jest dobry. Borze iglasty, ile ja bym dała, żeby to była prawda! Biznes musicalowy działa niestety inaczej i nie jest on tak kolorowy, jak się niektórym wydaje. Umiejętności często liczą się na ostatnim miejscu.

Ale jeśli podoba ci się taki złe śpiewanie, to twoja sprawa. Siedź sobie w tej niszy, znając tylko dwa wykonania na krzyż. Nie wciskaj tylko ludziom kitu, że to jest dobre. Bo to jest coś, czego nienawidzę. Jeśli sam nie potrafisz ocenić, czy coś jest dobre czy nie, bo brakuje ci po prostu wiedzy, to nie wychwalaj tego. Ani też nie krytykuj. Komentarz pięknie śpiewali nie jest nic wart, jeśli tego nie uzasadnisz. A skoro ocena śpiewu sprawia ci trudność, to może warto zainteresować się teatrem dramatycznym? Bo w musicalu się przede wszystkim śpiewa.

Fajnie, że lubicie musicale czy muzykę w ogóle. Ale zanim zaczniecie się na tem temat wypowiadać i kreować na ekspertów w tej dziedzinie, zadbajcie o swoje wykształcenie, o swoją wiedzę. Chociażby z samego szacunku dla muzyki.