Burzliwy fragment długiej historii Śląska

Burzliwy fragment długiej historii Śląska

W XVIII wieku nastąpił kres dziejów Śląska jako kraju względnie jednolitego. W wyniku walk między Austrią a Prusami, Śląsk został trwale podzielony. Podział ten spowodował odmienny rozwój każdej z tych części, a różnice te dotyczyły wszelkich sfer, między innymi życia społecznego, gospodarki, administracji, kultury. Rywalizacja o panowanie nad Śląskiem dotychczas przejawiająca się pod postacią intryg i zabiegów dyplomatycznych, w latach czterdziestych XVIII wieku doprowadziła do otwartego starcia zbrojnego. W wyniku walk tylko 1/8 Śląska pozostała w monarchii Habsburgów podczas, gdy reszta przeszła pod panowanie Hohenzollernów.

Armia Pruska

Górny Śląsk sam w sobie nigdy nie stanowił żadnego priorytetu w dążeniach Fryderyka II. Tym, co stanowiło główny przedmiot pragnień pruskiego króla były tereny leżące nad dolnym i środkowym biegiem Odry, co sam władca podkreślał w niektórych swoich oświadczeniach i umowach, zawieranych już w trakcie trwania walk.

Dnia 16 grudnia 1740 r. czterdziestotysięczna armia pruska wkroczyła na Dolny Śląsk, a już dwa tygodnie później stała w bezpośredniej bliskości Wrocławia i Świdnicy. Ułatwiła im to mała liczba wojsk austriackich oraz słabe przygotowanie do wojny twierdz śląskich, choć nie można zapominać o niezadowoleniu Dolnoślązaków z panowania Habsburgów. Trudno mówić tutaj o czymś w rodzaju prusofilstwa, jednakże nie można było stwierdzić jakiegoś większego zapału w wystąpieniach przeciwko najeźdźcy.

Wkroczenie wojsk pruskich nie wywołało szoku w Bytomianach, zwłaszcza że nie były to pierwsze obce wojska na Górnym Śląsku a najeźdźcy mówili przecież tym samym językiem co Habsburgowie czy właściciele Donnesmarckowie. Możemy śmiało stwierdzić, że zmiana panowania nie była mieszczanom całkowicie obojętna. Po ogłoszeniu przez Fryderyka Wielkiego obowiązku powszechnej służby wojskowej wielu mieszkańców uciekło do lasów czy też do sąsiedniej Rzeczypospolitej. Zadowolenia nie mogły wzbudzić ciężary związane z utrzymaniem wojska, a edykt królewski z 1744 r. zakazujący używania języka polskiego w sądach i urzędach tylko pogarszał nastroje lokalnych społeczności. Sprzeciw budziła także niejako walka króla Prus z kościołem katolickim. Faworyzowanie protestantów, próba podporządkowania Berlinowi wszystkich kościołów w państwie nie mogła być i nie była akceptowalna nie tylko przez samych Bytomian, ale szeroko pojętych Górnoślązaków, którzy w większości byli katolikami, co odróżniało te tereny od Dolnego Śląska, gdzie większość stanowili ewangelicy. Widoczna jest zależność, gdzie przy uproszczeniu i uogólnieniu można przyjąć, że mieszkańcy tych okolic mówiący po polsku byli katolikami, a ci którzy mówili po niemiecku z reguły byli ewangelikami. Oczywistym jest fakt, na której z tych grup społecznych Prusacy woleli oprzeć swoją władzę. Nie ma natomiast informacji czy mieszczanie próbowali uformować jakieś oddziały mające bronić miasta przed pruskimi żołdakami tak, jak to miało miejsce na przykład w Opolu.

Fryderyk II

Zachowały się dokładne pruskie statystyki przedstawiające jak zmieniała się liczebność miasta. Początkowo Bytom zamieszkiwało 1085 mieszkańców, gdy rok później 974 a w następnych latach 793 osoby. Wpływ miało na to nie tylko pobór rekruta, ale wydaje się, że przede wszystkim wyjazdy ludności z miast. Świadczy za tym fakt mówiący, że w ostatnich latach wojen liczba mieszkańców wróciła do stanu pierwotnego. O zniszczeniach miasta świadczy także zachowana statystyka dotycząca liczby domostw. W czasie wojny siedmioletniej ich liczba zmniejszyła się z 291 do 252, co było dość znacznym ubytkiem.

Kasa miejska w czasie wojen została spustoszona. Mimo zwycięskiej wojny Prusy nie wycofały z miasta Huzarów. Utrzymanie garnizonu wojskowego (który na dodatek później jeszcze zwiększono) nie pozwalało miastu zabliźnić ran zadanych mu przez wojnę, a przecież już w 1744 r. miasto było zadłużone na 4770 talarów z tytułu zaległości podatkowych. Bytom pomimo braku perspektyw wszedł w nową epokę dynamicznego rozwoju. Właściwie jedynym zwornikiem pomiędzy tymi dwoma epokami w dziejach miasta była rodzina Donnersmarcków, która zachowała prawo własności do miasta, z tą różnicą, że od 1748 r. nowy właściciel Leon Maksymilian był protestantem.

Nowo przyłączone ziemie do Królestwa Prus należało jakoś zorganizować administracyjnie. Fryderyk II postanowił podzielić teren na powiaty podległe landratom. Jednym z nowych miast powiatowych był właśnie Bytom, a w jego skład wchodził między innymi Chorzów. Chorzów w ówczesnych czasach był jedynie niewielką parafią, więc trudno jest powiedzieć coś więcej na temat udziału Chorzowian w wojnach śląskich. Można i należy mieć jednak pewność, że jego mieszkańcy odnieśli się wobec najeźdźców tak samo wrogo jak w pobliskim Bytomiu. Wielu mieszkańców uciekło w identycznych okolicznościach do Rzeczypospolitej czy też do lasów w strachu przed służbą w pruskim wojsku. Zachowały się dokumenty licznych spraw urzędowych, gdy proszono nowe władze, aby te zaniechały represji za to, że kilkoro młodych ludzi uciekło do Polski, właśnie przed poborem do wojska. Kary te były bardzo brutalne a bicia nie oszczędzono nawet siedemdziesięcioletniemu starcowi. Nie mamy danych na temat ewentualnych zniszczeń w parafii, jednak z tego co można dostrzec w księgach parafialnych, to fakt, że okres wojen śląskich z pewnością nie był łatwy dla jego mieszkańców. Dwadzieścia lat po zakończeniu wojen Chorzów liczył 282 mieszkańców, ale wobec braku danych sprzed wojny nie wiemy czy ta liczba jest porównywalna do stanu sprzed wojny.

Podobnie sytuacja miała się w pobliskich Gliwicach. Przewaga ludności polskiej i katolickiej nie podlegała tam żadnej dyskusji, co doprowadzało do analogicznych sytuacji jak we wspomnianym wcześniej Bytomiu: masowe ucieczki przed nadciągającą armią i bunty wynikające z niezadowolenia mieszkańców. Identycznie sytuacja miała miejsce w czasie następnej wojny śląskiej. Ludność stanęła po stronie Habsburgów, witała z entuzjazmem wkraczające wojska austriackie a młodzież dezerterowała z armii pruskiej, tym bardziej, gdy Maria Teresa zapowiedziała rychły powrót Górnego Śląska do Cesarstwa i obiecała utrzymanie dawnych przywilejów.

III wojna śląska także nie zdołała zmienić niczego w tym względzie. Pomimo trwających od ponad dekady pruskich prób zatarcia odrębności religijnej i językowej Górnoślązaków, Gliwiczanie okazywali nie tylko sympatie, ale także wyjątkowe wsparcie dla wojsk dawnych zwierzchników. Takim symbolem tego oporu jest postać gliwickiego proboszcza Jana Nolika, który na początku 1759 r. uciekł z miasta wraz z wycofującymi się wojskami Habsburgów. Mamy pewność, że wcześniej demonstrował on w swojej parafii i dekanacie antypruskie poglądy, co z pewnością przysporzyło mu wielu naśladowców. Prusacy chcieli zyskać wpływ na katolickich Gliwiczan, dlatego na jego miejsce mianowany został dotychczasowy spowiednik garnizonowy Józef Henner, ale nie ma pewności czy nastroje w mieście uległy zmianie.

Maria Teresa Habsburg

Podobnie sytuacja wyglądała w Raciborzu. Po zajęciu miasta na początku 1741 r. nowe władze bardzo szybko zraziły do siebie miejscową ludność nakładając wysokie kontrybucje czy zajmując domy dla wojska i wymuszać jego utrzymanie. Byli traktowani jak okupanci po tym jak znieśli samorząd miejski, wprowadzili rządy komisaryczne i zapoczątkowali akcję germanizacyjną. Mimo tych działań Racibórz nadal zachował swój polski charakter. Świadczą o tym przede wszystkim polskie imiona nadawane dzieciom na chrzcie, polskie nazwiska większości rzemieślników czy msze odprawiane w raciborskich, oczywiście katolickich, kościołach w języku polskim.

W 1741 r. doszło także do konfliktu władz z Kościołem. Komendantem Raciborza i Głubczyc był generał-major de la Motte Fouqué, który uznał, że katoliccy księża namawiają pruskich żołnierzy do dezercji i kazał aresztować dwóch dominikanów i dwóch franciszkanów. Dopiero po interwencji austriackiego generała, który zaoferował w zamian trzech pruskich jeńców, zakonnicy zostali wypuszczeni na wolność.

W wyniku wojen miasto podupadło gospodarczo. Ograniczone i obłożone wysokimi podatkami zostało piwowarstwo i gorzelnictwo. W wyniku nałożenia wysokich ceł osłabł handel. Wielu rzemieślników odeszło z miasta. Brakowało czeladników i terminatorów –emigrowali przed służbą wojskową i szukali lepszych warunków życia poza Raciborzem. Miasto było niszczone przez liczne pożary. Co ciekawe, sporej części domów postanowiono nie odbudowywać, aby w ten sposób uniknąć wyższych podatków oraz problemów związanych z obowiązkiem kwaterowania żołnierzy. Administracyjnie już po zakończeniu I wojny śląskiej Racibórz został miastem powiatowym Śląska Pruskiego, obejmował on swoim obszarem Żory, Rybnik, ale także 144 gmin wiejskich.

Dla państwa pszczyńskiego okres pruski rozpoczyna się tak samo, jak dla innych górnośląskich miast – wraz z początkiem roku 1741 Pszczyna zostaje zajęta przez oddziały Pruskie a jesienią żołnierze udają się tu na leże zimowe. Związane z tym toczące się pertraktacje mające na celu zminimalizowanie obciążeń mieszkańców nie powiodły się, Pszczyna musiała zapłacić 60 tysięcy florenów i realizować dostawy dla wojska. Żołnierzy musiano zakwaterować w miejskich chatach, co było uciążliwe dla ludności. Podobną niechęć po sobie zostawiły wojska węgierskie, które latem 1741 r. i wiosną 1742 r. przybywały tam i traktowały je jak ziemie nieprzyjaciela, pomimo tego, że pod koniec roku 1740 Erdmann II Promnitz wezwał do zachowania wierności Habsburgom. Dopiero po podpisaniu umów pokojowych, jego syn w 1743 r. udał się do Nysy i złożył hołd nowemu władcy, Fryderykowi II.

W czasie II wojny śląskiej Pszczyna odegrała istotną rolę. Cały kraj był pustoszony i plądrowany, a samo miasto kilkukrotnie przechodziło z rąk do rąk. Podliczone wówczas koszty wojenne wyniosły około 100 tysięcy florenów. Do czasów zmagań III wojny śląskiej na terenie państwa pszczyńskiego panował względny spokój.

W 1758 r. jeden z oddziałów austriackich wdarł się do miasta, gdzie jego dowódca zaaresztował członków magistratu i zabrał ich ze sobą do obozu wojennego znajdującego się w powiecie prudnickim. Zostali oni oskarżeni o zdradę stanu, polegającą na komunikowaniu się z urzędami Pruskimi mimo zakazu wojsk cesarskich, co było moim zdaniem trochę absurdalnym oskarżeniem, tak jakby wyszukiwanym na siłę, bo trudno, żeby będąc przez 15 lat częścią innego państwa nie kontaktować się z urzędami centralnymi. Za karę miasto miało zapłacić kontrybucję za 4 miesiące z góry, a z informacji zawartych w kronice Schaeffera wynika, że w tym samym roku mieszczanie mieli obowiązek dostarczać do Raciborza raz w miesiącu żywność, paszę i inne produkty rolne na potrzeby armii austriackiej oraz pieniądze na ubezpieczenie pożarowe. Obciążenia te spowodowały znaczne kłopoty finansowe miasta i wielką biedę, którą jeszcze powiększył nowy kwaterunek żołnierzy zimą 1759 r.W roku następnym Austriacy zajmując większą część Górnego Śląska tworzyli na nim specjalne magazyny, do których ściągali produkty z całego regionu.

Księstwo Pszczyńskie spotkały zmiany administracyjne. Fryderyk II pozbawił przedstawicieli lokalnej ludności udziału w zarządzaniu prowincją oraz większości uprawnień przysługujących im w monarchii habsburskiej. Już w kwietniu 1741 r. wprowadzono zarządzenie, aby w każdym magistracie było dwóch członków wyznania ewangelickiego – spodziewano się po protestantach większej lojalności i liczono na szersze wpływy w miastach. Nie wszędzie to zarządzenie zostało gorliwie wprowadzone, większość społeczeństwa była przecież katolicka a i część miast pozostawało w rękach prywatnych. Co do samej Pszczyny to nie komplikowała ona sytuacji władzom, jej właściciele byli ewangelikami i nie było problemów z wypełnieniem zarządzenia. Sami Promnitzowie starali się umacniać protestantyzm na tych ziemiach, na przykład, gdy w będącym częściom powiatu pszczyńskiego pobliskim Orzeszu wiosną 1743 r. nakazali budowę kościoła ewangelickiego.

W wyniku przesunięcia granic dobra pszczyńskie stały się najbardziej wysuniętą na południe częścią państwa Fryderyka Wielkiego. Narzucone zostały wysokie cła i podatki na towary polskie co doprowadziło do niemal całkowitego ustania handlu z Rzeczpospolitą, stanowiącego podstawę gospodarczą istnienia właśnie takich miast jak Pszczyna czy na przykład Mikołów.

W wyniku wojen śląskich toczonych w latach 1740-1742, 1744-1745 i 1756-1763 Śląsk został wcielony prawie w całości, bo za wyjątkiem Śląska Cieszyńskiego i Opawskie do Prus. Miasta Górnego Śląska pomimo tego, że nie stanowiły głównego celu wojny odegrały w niej dość istotną rolę. Ich społeczeństwa od samego początku czynnie lub biernie stawiały opór najeźdźcom walcząc, czy to o możliwość dalszego stosowania w urzędach języka polskiego, jak na przykład w Bytomiu czy o zwolnienie z kontrybucji jak w Pszczynie.