Kino moralnego niepokoju, czyli PRL w ogniu krytyki

Kino moralnego niepokoju, czyli PRL w ogniu krytyki

Zanussi, Falk, Kijowski, Marczewski, Zaorski, Zygadło – dziś nazwiska tych reżyserów zostały niejako zapomniane przez publiczność, jednak jeszcze w latach 80 widzowie zachwycali się ich filmami. Wraz z tuzami polskiego kina, Angieszką Holland, Andrzejem Wajdą oraz Krzysztofem Kieślowskim, zapoczątkowali oni kino moralnego niepokoju, czyli nurt w polskiej kinematografii, który stanął kością w gardle ówczesnym cenzorom. Skąd wziął się tak ogromny sprzeciw władz PRL-u wobec twórczości wspomnianych reżyserów?

Krótka historia kina moralnego niepokoju

Źródeł kina moralnego niepokoju należy doszukiwać się w rzeczywistości PRL-u, a konkretniej w systemowej cenzurze nie dającej zgody nie tylko na otwartą krytykę socjalizmu, ale też niektórych patologii funkcjonowania państwa. Co prawda po upadku socrealizmu w 1953 roku powstało wiele książek i filmów, które omijały cenzurę za pomocą metafory, ale wraz z nastaniem odwilży lat 70 twórcy oczekiwali czegoś więcej. Pierwsze filmy zakwalifikowane do tego nurtu, „Personel” (1976, reż. Krzysztof Kieślowski) oraz „Człowiek z marmuru” (1976, reż. Andrzej Wajda) okazały się przełomem, a dzieło Wajdy pomimo wysiłków cenzury zebrało niemal 2,5 mln widzów w kinach. Kino moralnego niepokoju zakończyło się w 1981 roku za sprawą wprowadzenia stanu wojennego, a niektóre filmy (np. „Kobieta samotna” Agnieszki Holland) zostały na długie lata półkownikami.

Kino moralnego niepokoju – charakterystyka

Filmy zaliczane do kina moralnego niepokoju łączy przede wszystkim podobna tematyka. Większość z nich opisuje patologie autorytarnego systemu, na czele z wszechobecnym nepotyzmem, korupcją urzędników państwowych, a także nieprawdziwą propagandą sukcesu. Do pokazania wspomnianych problemów wykorzystywani są bohaterowie-idealiści, zazwyczaj wpisujący się w pewne stereotypy (np. inteligent, artysta, student, robotnik), którzy w konfrontacji z systemem ponoszą albo całkowitą porażkę, albo pyrrusowe zwycięstwo. Co istotne, w ramach kina moralnego niepokoju po raz pierwszy dokonano całkowitej demitologizacji stalinizmu, czego przykładem jest „Człowiek z marmuru” pokazujący fałsz i obłudę propagandy stojącą za tzw. przodownikami pracy, a także „Dreszcze” (1981, reż. Wojciech Marczewski) stanowiące zaskakująco ostrą krytykę komunistycznej propagandy.

Moralny i duchowy wymiar kina moralnego niepokoju

Kwestie polityczne są jednak jedynie niewielką częścią treści związanych z kinem moralnego niepokoju. Pod względem artystycznym znacznie istotniejsze było zagadnienie moralności w czasach autorytaryzmu, zarówno w kontekście jednostki, jak i całego systemu. Reżyserzy zadawali pytania dotyczące granic i źródeł zła oraz istoty człowieczeństwa, a realia ówczesnego PRL-u były przede wszystkim tłem i filozoficzną inspiracją. Warto przy tym zauważyć, że większość filmów z przełomu lat 70 i 80 zadaje trudne pytania, ale nie dostarcza na nie prostych odpowiedzi, zostawiając te kwestie w gestiach widza. Ostatecznie bowiem kino moralnego niepokoju nie miało Polaków przekonywać, a raczej wzbudzać w nich wątpliwości.