Jak Nawrocki został trenerem siatkarek?

Zalety rezygnacji z plastikowych słomek na rzecz słomek papierowych

Polski Związek Piłki Siatkowej ogłosił, że to Jacek Nawrocki, a nie Massimo Barbollini zostanie selekcjonerem kobiecej reprezentacji Polski. Czy działacze siatkarscy podjęli najlepszą z możliwych decyzji? Czemu nie wysłuchali próśb siatkarek?

Krótka historia wyborów

Wszystko zaczęło się, a jakże, od kobiety. Wywiad, jaki udzieliła Anna Werblińska „Przeglądowi Sportowemu”, uruchomił może niewielką, ale za to przewrotną w skutkach lawinę. Apel o zagranicznego trenera kadry i traktowanie siatkarek na równi z siatkarzami spotkał z mieszanymi reakcjami środowiska. Najbardziej spektakularną ripostą na apel zawodniczki „popisał się” ówczesny opiekun kadry, Piotr Makowski, który postanowił (z powodów osobistych) zrezygnować z dalszego prowadzenia drużyny narodowej. Nowy prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej – Paweł Papke, zapowiedział, że nowy opiekun kadry kobiet zostanie wybrany w przeciągu miesiąca. Chętnych na posadę było wielu uznanych szkoleniowców. Pewniakiem miał być trener mistrzyń Polski Giuseppe Cuccarini. Na giełdzie nazwisk pojawiły się kandydatury Wiesława Popika, Raula Lozano, Alessandro Chiappiniego czy też Massimo Barboliniego. Finalna walka ostatecznie rozegrała się pomiędzy Barbolinim (trenerem Galatasaray Stambuł) a byłym szkoleniowcem Skry Bełchatów, Jackiem Nawrockim. W pierwszy czwartek kwietnia PZPS powiadomił opinię publiczną, że to Nawrocki będzie tym, którego zadaniem będzie wydostać z bagna żeńską kadrę.

Kto uważnie przysłuchiwał się wypowiedziom prezesa Papke już od dobrych kilkudziesięciu dni wiedział, kto zostanie wybrany w tym błyskawicznym „konkursie” na trenera kadry. Z jednej strony były atakujący reprezentacji Polski upewniał, że wyselekcjonowany zostanie najlepszy z kandydatów. Z drugiej strony „Papkin” nie omieszkał wspomnieć, że trzeba przy tym pamiętać o finansach… Opinia ta została wypowiedziana w czasie, gdy w grze pozostało tylko dwóch „graczy” (Nawrocki oraz Barbollini). Trzeba być głupcem, by nie zrozumieć aluzji. Ponadto ci, którzy głębiej interesują się polską kobiecą siatkówką wiedzą, że związek nie jest nazbyt szczodry w dawaniu pieniędzy na panie (np. brak chęci na wprowadzenie video weryfikacji od rundy zasadniczej OrlenLigi). Wybór mógł być więc tylko jeden. Oczywiście można zaprotestować przeciw tej teorii (niemal spiskowej). Ale warto by przy tej okazji zadać inne, równie istotne pytania? Czemu działacze nie byli skłonni posłuchać prośby siatkarek o zagranicznego trenera? Czy prosiły o wiele? Nie prosiły o jedną z najlepszych (i zapewne najdroższych) trenerek świata Lang Ping, tylko możliwe najlepszego dostępnego obecnie na rynku zagranicznego szkoleniowca. Oczywiście to nie zawodnicy/zawodniczki powinni decydować o tym, kto ma rządzić kadrą, ale czy nie warto było znów powierzyć reprezentacji komuś z zewnątrz? W dodatku komuś z dużo większymi osiągnięciami na polu kobiecej siatkówki i co istotne doświadczonego w pracy z siatkarkami? CV Nawrockiego w tym względzie wypada najgorzej w porównaniu do jego konkurentów. Różne rzeczy można mówić o czasie, gdy trenerem był Marco Bonitta, ale sporo dobrego zrobił (wprowadził nas na olimpiadę, doprowadził Polki do finałowego turnieju Grand Prix). Ostatnie lata drużyną narodową rządzili Polacy (Matlak, Świderek, Makowski) i jedyny sukces, jakim mogą się pochwalić, to brązowy medal mistrzostw Europy. Trochę to mało…

Ten sezon dla reprezentacji kobiet jest niezwykle ważny, możliwe wręcz, że kluczowy dla kolejnych kilku lat! Nie tylko ze względu na olimpiadę, która za rok odbędzie się w Brazylii. Jeśli kolejne 12 miesięcy zostanie znów straconych, to niezwykle trudno będzie wydostać się z pogłębiającego się dołka, w którym obecnie jest kobieca kadra. A tak przy okazji – dlaczego, tak naprawdę, uczyniono Stephane Antigę trenerem kadry męskiej? Raczej nie dlatego, że miał imponujące CV…

Jacek Nawrocki, czyli saper na polu minowym

Pracę trenerską rozpoczął w Lechii Tomaszów Mazowiecki, gdzie zajmował się zespołami młodzieżowymi. W 2001 rozpoczął pracę w Skrze Bełchatów, jako drugi trener. W 2009 został pierwszym szkoleniowcem tej ekipy (przejął schedę po Danielu Castellanim) i pracował tam do 2013 roku. Ze Skrą zdobył dwa mistrzostwa, jedno wicemistrzostwo Polski, dwa Puchary Polski, Superpuchar Polski, dwa wicemistrzostwa i brązowy medal Klubowych Mistrzostw Świata oraz trzecią i drugą lokatę w Lidze Mistrzów. Różnie ocenia się czas jego pracy w Bełchatowie. Wielu, gdy odnosił sukcesy, przypinało mu łatkę nauczyciela wuefu i twierdziło, że każdy z taką drużyną by wygrywał. Gdy pojawiły się porażki, wszyscy bezlitośnie je wytykali. Po odejściu z Bełchatowa Jacek Nawrocki zajął się pracą z młodymi siatkarzami w reprezentacji młodzieżowej w Szkole Mistrzostwa Sportowego, a na przełomie 2014/15 dodatkowo objął funkcję trenera-koordynatora w Budowlanych Łódź. Trzeba przyznać, że Jacek Nawrocki nie boi się wyzwań. Prowadzenie Skry Bełchatów, od której wymaga się złotych medali nie tylko w polskiej lidze, ale również w rozgrywkach europejskich, na pewno nie było łatwe. Zadanie, do którego w ten czwartek został wybrany będzie równie trudne. A może jeszcze trudniejsze? Można je chyba przyrównać do pracy sapera. Albo bomba wybuchnie i wszystko zostanie doszczętnie zniszczone. Albo trener Nawrocki zostanie bohaterem i cudotwórcą. Bo cudem będzie odbudowanie prestiżu, siły i charakteru kadry kobiet. Cudem będzie zbudowanie w krótkim czasie zespołu, który znów będzie zachwycał nie tylko grą, ale przede wszystkim wynikami. A o te nie będzie łatwo. Nawet w Europie nie jest już tak łatwo dominować, jak kiedyś.

Wielu znawców mówi o Nawrockim, że jest największym fachowcem w Polsce. Pytanie, czy będzie potrafił zjednać i przekonać do siebie siatkarki, które w ostatnich czasach nieco obraziły się na reprezentację? Czy pójdą za nim jak w ogień? Czy jego pomysł na kadrę i jej grę spodoba się im na tyle, że wszystkie chętnie i głodne walki w biało-czerwonym kostiumie stawią się na zgrupowaniu? Oby, bo teraz, gdy wybór został dokonany, nieważne jest z jakich powodów PZPS wybrał, wydawałoby się, najmniej odpowiedniego kandydata. Obyśmy po sezonie reprezentacyjnym mogli zapomnieć o Chiappinim, Cuccarinim czy Barbolinim, bo naszym bohaterem będzie saper Nawrocki.

PS. Czytając wypowiedzi niektórych zawodniczek na temat wyboru nowego trenera kadry już widać, że Jacek Nawrocki łatwo nie będzie miał. Dobrze by jednak było, aby panie, mimo tego niezadowalającego z ich perspektywy wyboru, obdarzyły nowego szkoleniowca kadry pewną dozą zaufania. Bo bez ich uczciwej pracy na treningach i w trakcie spotkań reprezentacji, nawet przy najlepszym trenerze świata, żadnych dobrych wyników nie będzie.