A Ty jesteś posiadaczem czy buntownikiem?

A Ty jesteś posiadaczem czy buntownikiem?

Stosunek nas samych do poznawanego świata nie jest jednoznaczny. Wyróżnić można dwie skrajne postawy oraz cały wachlarz postaw mieszanych. Można przyjąć stanowisko posiadacza, oznaczające niesłabnącą słabość wobec rzeczy, przedmiotów, faktów oraz zdarzeń. Objawia się on nadmierną chęcią władania, katalogowania oraz rozporządzania tym, co poznane, co poprzez używanie staje się bliskie. Uczucie to jest tożsame z uczuciem posiadania. Czuje się on emocjonalnie związany, a jego przyzwyczajenie wytwarza tory powtarzalności, po których z lubością się przechadza. Doświadcza stabilnej rzeczywistości, ma poczucie, że jego działanie w dowolną stronę nie tylko będzie miało miejsce do realizacji, ale i jego wykonanie będzie pewne. Akceptuje daną rzeczywistość, a wysiłek, na który może sobie pozwolić, dotyczy jedynie ruchu powszechnie akceptowanego i uważanego za słuszny w danej sytuacji.

Drugie stanowisko to życiowy buntownik. Jest przeciwieństwem pierwszego, ponieważ emocjonalnie nie jest związany z tym, czego używa. Siła uczuć służy mu do tłumaczenia świata, jest niejako wypełniaczem, bo dawno stracił nadzieję, że jest wiedza, która w sposób pewny i wystarczający zobrazuje mu rzeczywistość. Do ruchu, który wykonuje, nie potrzebuje społecznej akceptacji, a siłę potrzebną do jego wykonania nie bierze z satysfakcji, mającej swe źródło w rozumieniu świata, ale z poczucia, że każdy kolejny krok zrywa z niego zasłonę ciemności.

W obu stanowiskach emocje są wędzidłem umożliwiającym zmianę. W pierwszym przypadku wszelki ruch wydaje się zaplanowany, wyważony, jego realizacja pewna, bo wszelkie przeszkody wydaję się zneutralizowane. Emocje są wyzwalaczem i tłumaczą dokonywany wybór. Drugie stanowisko z pozoru wydaje się bardziej chaotyczne, bo nastawienie do życia mocno emocjonalne nie cechuje się zbytnią przewidywalnością. Zmianom w naszym życiu nie sposób zaprzeczyć, bo nie trudno wyodrębnić elementy jej ulegające. Można podchodzić do niej w sposób bojaźliwy, budując fortecę z naszych przyzwyczajeń, a akceptację społeczną używać jak asa w rękawie w najważniejszej dla nas rozgrywce pokerowej z nie byle przeciwnikiem-przecież samo życie kasuje karty przeznaczenia, a my tylko dobieramy kolejne karty.

W przeciwieństwie do powyższego buntownik wyznaje tę zasadę, że jazda po torze prostym jest jednowątkowa i dlatego nieciekawa, a ze względu na bogactwo możliwości rzeczywistości-niemożliwa. Emocje wypełniają go do granic możliwości, ale nie używa ich do pieczętowania zdobyczy, ale jako tarczy, która jest w stanie zapobiec negatywnym skutkom zmian. Jego niespokojny duch wymusza niejako początkową negację zastanego porządku rzeczy, co wyraża się wstępnym poczuciem niestabilności. Niemniej jednak jest też i bardziej pozytywny skutek takiego postępowania. Rytuał dnia codziennego nie wysysa z niego sił życiowych, a brak akceptacji społecznej nie jest dla niego aż tak wielkim uchybieniem, aby nie mógł zaakceptować jego następstw. Postawa wymagająca życiowej odwagi, przy każdym kolejnym ruchu pozwala mu powiększać swój arsenał argumentów i życiowych możliwości, niezbędnych do postawienia kolejnego kroku. Wydawałoby się, że siłę do kolejnego kroku powinna dawać solidna podstawa ugruntowana kulturą, tradycją, religią, bo przecież to, co jest, jest pewne, bo nie jest inne. Zastany stan rzeczy powinien być pewnym początkiem służącym umocowaniu postępowania określanego jako słuszne. Jednak te wartości są mu obce, więc ma siłę i możliwości, aby eksplorować rzeczywistość w całym jej wymiarze.

Posiadacz zawsze dąży do tego, aby tak ułożyć sobie życie, żeby następstwo zmian należało do tych filarów jego życia, które niosą nadzieję na lepszy byt pośród tego, co pożąda i akceptuje. Niestety wszystko, co wychodzi poza ten schemat, zmusza go do negowania i nieakceptowania tego, co jest poza tym schematem. Wszelkie przyzwyczajenie daje poczucie bezpieczeństwa, ale zarazem jest obarczone lenistwem poznawczym, dającym początek negacji. W następstwie tego pojawia się niezaplanowana pustka, której nie da się wyplenić żadnym rytuałem, a najlepsza społeczna recepta staje się zawodna. Początkowa pewność w swe siły przeradza się w strach i lęk przed kolejnym dniem, a zrozumienie świata ewoluuje w stan epistemologicznego chaosu, który powstaje pomiędzy akceptowanymi regułami a negowanymi skutkami zmian zachodzących w jego życiu.
Konieczność życia daje lekcję, której nie sposób przeoczyć i odrzucić.