Skóra (łac. cutis – założę się, że też przekręcaliście tę nazwę podczas nauki) w pierwszej kolejności kojarzy nam się jako powłoka oddzielająca wszystko to, co mamy w środku, od świata zewnętrznego. Warto nie zapominać, że jest ona też naszym organem – i to największym!
Anatomia skóry
Skóra składa się z naskórka, skóry właściwiej oraz tkanki podskórnej. Stanowi około 3-5 kg naszej masy ciała i gdyby ją rozłożyć, jej powierzchnia wynosiłaby około 2 metry kwadratowe. Starczyłoby na pościel, taką rodem z filmów gore 😉 Warstwa naskórka złuszcza się w ilości kilku gramów dziennie i odnawia się całkowicie co 4-6 tygodni, oznacza to, że w ciągu roku zrzucamy około 2 kg skóry a w ciągu życia nowych skór mamy mniej więcej 1000! Tak więc jeśli po miesiącu od wizyty w studio tatuażu, zaobserwowałeś/aś, że twój nowy nabytek najzwyczajniej w świecie zniknął, to znaczy że tatuator/ka dał/a ciała i igła nie tknęła tkanki podskórnej, tylko zatrzymała się na poziomie naskórka.
Grubość skóry zależna jest od okolicy ciała i waha się w przedziale od pół do kilku milimetrów. Najcieńsza warstwa skóry znajduje się na powiekach, najgrubsza na grzbiecie, dłoniach i stopach.
Barwa skóry zależy od ilości melaniny – barwnika wytwarzanego w naskórku. Melanina wytwarzana jest w procesie melanogenezy przez komórki pigmentowe zwane (nie będziecie zaskoczeni) melanocytami. Co ciekawe poziom melanocytów nie ma znaczącego wpływu na kolor skóry – zarówno osoby o skórze białej jak i czarnej mają podobną ich ilość. To co różni te dwie osoby to intensywność syntezy melatoniny.
Co zawdzięczamy skórze?
Skóra to całkiem pracowita babka. Chroni nas od szkodliwych wpływów otoczenia, osłania ciało przed nadmiernym promieniowaniem i temperaturą, strzeże swoje głębsze warstwy przed urazami mechanicznymi i nie pozwala mikroorganizmom na przedostanie się do naszych tkanek – jest jak matka, która nie da zrobić krzywdy swojemu dziecku.
Jest też narządem termoregulacji i wydalania, dzięki licznym gruczołom, które się w niej znajdują. Umieszczone w niej zakończenia nerwowe sprawiają, że ma ona także zdolność odbierania bodźców w rezultacie czego jesteśmy w stanie poprzez skórę odczuwać dotyk, temperaturę czy ból. Synteza witaminy D? Żaden problem! Wielozadaniowość to drugie imię powłoki wspólnej.
Skóra reaguje swoim stanem i kondycją na procesy przebiegające w organizmie. Potrafi komunikować na zewnątrz nasz stan zdrowia oraz stan emocjonalny, niestety robi to niezależnie od naszej woli. To ona jest sprawcą zdradzieckich, ale uroczych rumieńców czy już mniej uroczych kropel potu spływających po czole w stresowej sytuacji.
Mam nadzieję, że po tym poście z większym zadziwieniem i szacunkiem będziecie myśleć o własnej skórze, bo ona naprawdę daje z siebie wszystko! Nie bez powodu mówi się „wychodzić ze skóry” kiedy bardzo się staramy.
A na koniec zagadka – co ma wspólnego skóra i daktyle?